Szukając małych i kompaktowych, wręcz wakacyjnych rozwiązań zastanawiałem się jakie szkiełko, może idealnie pasować do całodniowych wojaży po różnych zakamarkach warszawskiej Pragi i tak oto wybór padł na obiektyw TTArtisan 35mm F1.4, który w swojej srebrnej wersji doczekał się nowej wakacyjnej ceny. Jednakże obiektyw bez body nic nie zdziała, więc w poszukiwaniu aparatu również kierowałem się potrzebą miniaturyzacji i nie mogłem nie trafić na zgrabną, małą, elegancką propozycję od Canona w postaci bezlusterkowca Canon M10, z mocowaniem EF-M.
Nie myśląc ani chwili dłużej wybrałem się na spacer po okolicznych rewirach, znajdujących się w otoczeniu naszej firmy (znajdującej się przy ulicy Targowej 20A, jeśli ktoś jeszcze nie pamięta 🙂 ) i muszę przyznać, że sprzęt ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Zarówno Canon M10 jak i TTArtisan 35mm F1.4 stworzyły cudowne połączenie, które wykazało się niesamowitą jak na ten budżet kulturą pracy i zaoferowało jakość, która w tej cenie totalnie mnie zaskoczyła.
Pierwsze wrażenie, które mnie nie opuściło do samego końca zabawy z obiektywem TTArtisan 35mm F1.4 i body Canon M10 to fakt, że sprzęt ten, jeśli chodzi o wymiary to pasuje do siebie idealnie, a sam obiektyw jest bardzo dobrze wykonany i wszelkie jego pierścienie począwszy od pierścienia ostrości, przez pierścień przysłony chodzą z przyjemnym oporem i dają bardzo miłe wrażenie dobrze nastrojonego instrumentu, na którym ma się ochotę grać najpiękniejsze melodie siedząc nocą przy ognisku.
W połączeniu z 18-megapikselową matrycą formatu APS-C w Canonie M10 obiektyw ten naprawdę pokazuje pazurek i staje się ekwiwalentem około 50mm, co gwarantuje bardzo naturalny kąt widzenia, a przy bardzo jasnej przesłonie w postaci F1.4 TTArtisan 35mm F1.4 staję się naprawdę ciekawym szkiełkiem do codziennej eksploracji struktury miejskiej, czy wakacyjnych wyjazdów w nieznane.
Co zaś tyczy się jeszcze samego body zaskakująca była dla mnie szybkość i łatwość działania. Niestety nie mamy tutaj wizjera, ale za to jest całkiem jasny i możliwy do użycia w pełnym słońcu dotykowy ekran, co w konstrukcji za tak śmieszną kwotę jest naprawdę przeogromnym pozytywem, który ułatwia wiele kwestii i sprawia, że użytkowanie staje się jeszcze prostsze i jeszcze bardziej intuicyjne, niż mogłoby się wydawać.
Ponad to Canon M10 całkiem dobrze radzi sobie na wyższych czułościach czego kompletnie bym się nie spodziewał i szum przy wartości ISO 3200-6400 okazywał się nie być wcale tak wielką przeszkodą jak początkowo myślałem, że będzie, a wręcz przeciwnie wysokie ISO w odpowiednio dobranej scenerii nadawało ciekawego charakteru i bardzo przyjemnie podbijało walory estetyczne fotografowanej sceny.
Poza tym zestawienie tych dwóch sprzętów razem sprawiło, że ten zestaw jest naprawdę malutki, co przy moich również dosyć małych dłoniach pozwoliło na całodzienne używanie go bez większych problemów. Fotografowanie z ukrycia przy użyciu szkiełka TTArtisan 35mm F1.4 i Canona M10 to również czysta przyjemność i nie mogę wyzbyć się wrażenia, że ten sprzęt jest zdecydowanie wart swojej ceny i każda chwila z nim spędzona zdawała się to tylko potwierdzać.
Nie będę ukrywał, że sprzęt ten nadaje się idealnie do fotografii w stylu slow. Gdzie na spokojnie możemy podejść do fotografowanego obiektu i skupić się chwilę na tym co chcemy uzyskać i dlaczego akurat w ten sposób kadrować nasze zdjęcie. Trochę brakowało mi w tym sprzęcie wizjera, podobnie jak w konstrukcjach z serii GR od firmy Ricoh, ale w tej cenie nie ma co oczekiwać zbyt wiele.
Jeśli zatem potrzebujesz czegoś co będzie tanie, będzie oferować bardzo dobrą jakość, będziesz mógł wrzucić to do plecaka bez martwienia się o to, że Twój bagaż podręczny nagle tego nie udźwignie to zdecydowanie TTArtisan 35mm F1.4 i Canon M10 idealnie wpasują się w Twoje potrzeby.