Hasselblad X to system, który dla większości współczesnych fotografów komercyjnych nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia, gdyż jego działanie nie odpowiada do końca współczesnym standardom pracy w zawodzie, a cena wielokrotnie przewyższa ceny konkurencji.
Jednakże znajdą się tacy, którzy w poszukiwaniu świetnej jakości obrazu, cudownej optyki, a także doznań płynących z fotografowania obrócą głowę ku systemowi X i nie będą potrafili już patrzeć w inną stronę. Nie trzeba daleko szukać, bo wystarczy cofnąć się do moich wpisów i mojej toksycznej miłości w postaci X1D II.
W tamtym wpisie wspominałem jak trudne i często nieefektywne jest adaptowanie obiektywów spoza systemu X. Jednakże dziś na przekór samemu sobie (czyli tak jak najlepiej) spróbuję sprawdzić czy adapter TTArtisan Leica M – Hasselblad X1D sprawi, że zmienię zdanie i zacznę częściej korzystać ze szkieł innych, niż natywne. Dziś zatem postanowiłem wybrać perełki systemu Leica M, żeby zacząć z wysokiego pułapu, ale nie zapominajmy, że mocowanie Leica M to nie tylko czerwona kropeczka, ale także wiele innych marek takich jak Voigtlander czy Carl Zeiss.
Słyszałem wiele dobrego o obiektywach, które przyszło mi tym razem przetestować na matrycy aparatu Hasselblad X1D II. Spotkałem się z opiniami, że jeden z nich to najlepsze 50mm jakie kiedykolwiek powstało, a drugi to po prostu świetny obiektyw, który bajkowo rysuje.
Zatem proszę państwa oto Leica 50mm F1.4 Summilux-M Asph. oraz Leica 90mm F2.4 Summarit-M podłączona przez adapter TTArtisan Leica M – Hasselblad X1D
Co oczywiście rzuca się w oczy na samym początku to fakt, że niestety nie wszystkie obiektywy z mocowaniem Leica M będą kryły format 44mm x 33mm, który poza Hasselbladem X1D II obecny jest również we wszystkich konstrukcjach linii GFX od FujiFilm. Parę lat temu jednak trafił mi w rączki za sprawą kolegi firmowego Pawła legendarny PDF, w którym wyszczególnionych zostało wiele ciekawych konstrukcji, a autor sprawdził jakie szkła i w jakim stopniu kryją wcześniej wspomniany format.
Zarówno Leica 50mm F1.4 Summilux-M Asph. jak i Leica 90mm F2.4 Summarit-M w tym wypadku charakteryzują się zauważalną winietą głównie w rogach, ale jest ona kompletnie do zaakceptowania (oraz do możliwej korekcji), bo jak zaraz się przekonacie obrazek naprawdę jest w stanie powalić na nogi i sprawić, że warto zainteresować się takim combo!
Co by jednak nie opowiadać o tym połączeniu w samych superlatywach to jak najszybciej chcę wam również wspomnieć o przestrodze, o której musicie pamiętać, gdy wrzucacie na aparat adapter TTArtisan Leica M – Hasselblad X1D czy każdy inny adapter i jakiekolwiek szkło spoza systemu X lub H, bo tylko te dwa współpracują w pełni z aparatem.
Mianowicie kwestia efektu rolling shutter oraz przeogromnego bandingu. Adapter TTArtisan Leica M – Hasselblad X1D jest cudowny, szkła, których przyszło mi używać również są cudowne, system X jest cudowny, ale tylko dopóki używamy go z dedykowanymi szkłami, bo niestety, ale w przypadku adaptowania szkieł fotografia, którą przychodzi nam uprawiać w dużej mierze ograniczona będzie do statycznych kadrów, gdzie delikatny ruch lub sztuczne oświetlenie mogą uprzykrzyć nam życie, a w najgorszym wypadku całkowicie zrujnować nam kadr.
Niestety takie uroki korzystania z elektronicznej migawki, a szczególnie w przypadku średniego formatu, gdzie owe wady zostają spotęgowane. Ciekawi mnie czy sprawa ma się tak samo tragicznie w przypadku Hasselblada X2D czy sensor tam użyty jest po prostu szybszy. Zatem jeśli ktoś ma jakieś informacje na ten temat to będę wdzięczny za komentarz.
Jednakże w przypadku, gdy nasza fotografia nie wymaga ani sztucznego oświetlenia, ani nie należy do szczególnie dynamicznych to z pewnością takie cacko jak adapter TTArtisan Leica M – Hasselblad X1D może przynieść sporo frajdy. bo bądź co bądź, ale obiektywy z mocowaniem Leica M to jest bardzo wysoki poziom, jeden z najwyższych w branży i sądzę, że mogą być momenty, gdy zapragniemy do naszego średniego formatu podłączyć coś niestandardowego i poczuć całkowicie inny look.
No i nie zapominajmy, że cały czas obracamy się w półce sprzętu premium, który bądź co bądź sporo kosztuje. Hasselblad i system X to najwyższa półka, jeśli chodzi o kolorystykę, ale także najwyższa półka, jeśli chodzi o cenę średnio formatowego aparatu. Z kolei obiektywy Leica M to najwyższa półka, jeśli chodzi o optykę, i najwyższa półka jeśli chodzi o cenę. Można powiedzieć, że obie te manufaktury sprzętu fotograficznego spotkały się razem i wyszło z tego coś ciekawego. Czy dzisiejszy test namówił mnie do częstszego korzystania z obiektywów z innymi mocowaniami, niż X?
Galeria zdjęć z obiektywu Leica 50mm F1.4 Summilux-M Asph. i aparatu Hasselblad X1D II
Galeria zdjęć z obiektywu Leica 90mm F2.4 Summarit-M i aparatu Hasselblad X1D II
Na pewno nie będę spoglądał na te obiektywy jako główne szkło do Hasselblada X1D II, ale jako ciekawe alternatywy dzięki którym można uzyskać bardzo interesujący obrazek. Zdecydowanie dużo bardziej pociągają mnie natywne konstrukcje, które gwarantują powtarzalne i równie spektakularne rezultaty, aczkolwiek nie wykluczam, że jeszcze kiedyś wpadnie mi w ręce adapter TTArtisan Leica M – Hasselblad X1D, bo obrazek ze szkieł z mocowaniem Leica M jest po prostu wybitnie wyjątkowy.