Oczywiście tytuł artykułu jest nieco prowokacyjny, bo sugerowanie, że świat Leiki to królestwo snobów jest równie przesadzone co niesprawiedliwe. Owszem tychże znajdziemy wśród posiadaczy produktów niemieckiej marki (bo jest ich dużo więcej wśród tych, którzy tylko mają sprzęt Leiki w gablotach i szufladach niż wśród tych, którzy go na co dzień używają) ale z Leikami ugania się po całym globie znaczący odsetek najzdolniejszych, najpracowitszych i najbardziej utytułowanych reporterów. Oddanych swojej pracy i pasji, ceniących aparaty i obiektywy Leiki za precyzję wykonania, niezawodność i niezwykłe walory mechaniczne i optyczne. Jednak dla ciężko pracującego za zwykłe stawki fotografa komercyjnego zestaw sprzętu marki Leica jest mało osiągalnym i równie mało uzasadnionym ekonomicznie zakupem, co tym samym w ich oczach releguje go do klasy produktów dla bogatych snobów. Zatem mając na uwadze całość tego obrazu przejdźmy do meritum sprawy, czyli testu chińskiego obiektywu TTArtisan 50 mm f/0,95, który ogniskową, jasnością, wyglądem a nawet jakością wykonania tubusu wyraźnie chce stanąć w szranki z trzynastokrotnie droższym obiektywem Leica 50 mm f/0,95 Noctilux-M Asph. Obiektyw testowałem na bezlusterkowcu Sony a7R II po zamocowaniu poprzez adapter Techart LM-EA7.
Dane techniczne:
Mocowanie: Leica M
Schemat optyczny: 11 soczewek w 8 grupach
Liczba listków przysłony: 14
Minimalna odległość ustawiania ostrości: 0,7 m
Średnica mocowania filtrów: 67 mm
Średnica: 72 mm
Długość: 75 mm
Waga: 700 g
Ogniskowa 50 mm na pełnej klatce to jedna z najbardziej „okupowanych” klas obiektywów. Poza nowoczesną optyką o tej ogniskowej, użytkownicy bezlusterkowców mają do wyboru dziesiątki, jeśli nie setki modeli klasycznych pochodzących z dawnych systemów lustrzankowych i dalmierzowych. Ale jasność f/0,95 to coś wyjątkowego i to ona wyróżnia testowany tutaj obiektyw firmy TTArtisan na tle tłumu innych „pięćdziesiątek”. Zatem patrząc czasem na to co się dzieje po przymknięciu, skupię się głównie na pracy optyki w okolicach pełnego otworu przysłony.
Podobieństwo do optyki firmowanej przez Leikę rozciąga się na ogół wyglądu obiektywu, łącznie ze słynną czerwoną kropką a oznaczenia są grawerowane i wypełnione białą i żółtą farbą; dzięki temu aparat dalmierzowy Leica i obiektyw TTArtisan wyglądają na dobrze dobraną parę a nie jak bogaty wujek z ubogim krewnym. Pierścień przysłon ma równe odległości między kolejnymi wartościami przysłony i wyraźne zaskoki co pół działki przysłony a pierścień ustawiania odległości działa z właściwym oporem przy obrocie od nieskończoności do minimalnej odległości fotografowania, który wynosi 70 cm. W zestawie brakuje osłony przeciwsłonecznej, co jest dziwne zważywszy na to, że firma TTArtisan dodaje osłony w komplecie z innymi obiektywami.
Obiektyw wyposażono we właściwe sprzężenie z dalmierzem aparatów Leica a także w coś, co jest niestety rzadkością wśród optyki z bagnetem Leica M, a mianowicie możliwość regulacji tego sprzężenia przy użyciu dołączonego maleńkiego śrubokręta. Dzięki temu użytkownik może sam idealnie skalibrować obiektyw z dalmierzem swojego aparatu bez potrzeby odsyłania go na kalibrację do producenta. Tak czy inaczej głębia ostrości przy przysłonie f/0,95 jest tak papierowa, że nie można całkowicie polegać na ustawieniu poprzez dalmierz i nawet Leica ostrzega użytkowników w instrukcjach swoich aparatów dalmierzowych o możliwych niedokładnościach ustawania ostrości poprzez dalmierz w przypadku bardzo jasnej optyki.
A teraz krótkie podsumowanie walorów optycznych testowanego obiektywu.
Zaczynając od ostrości, należy zaznaczyć, że superjasna optyka standardowa nie jest z zasady przeznaczona do fotografowania ceglanych murów czy pejzażu w nieskończoności z dużą głębią ostrości i dlatego nie należy się spodziewać w przypadku takich zdjęć spektakularnych osiągów technicznych. I tak też jest w przypadku TTArtisan 50 mm f/0,95. W nieskończoności ostrość jest niezła w środku kadru przy pełnym otworze przysłony, ale brzegi kadru i obszary między brzegami a środkiem są takie sobie, co wynika w znacznej mierze z krzywizny pola. O ile w środku ostrość i kontrast szybko się poprawia przy f/1,4 i osiąga dobre wyniku już przy f/2, reszta kadru nigdy im w pełni nie dorównuje.
Spójrzmy jak obiektyw zachowuje się w „odległościach portretowych” do których został stworzony. Przy portretach czy zdjęciach roślin krzywizna pola nie ma większego znaczenia. W każdym razie przy f/0,95 ostrość i kontrast są dobre tam, gdzie to ma znaczenie w portrecie, czyli w środku obrazu, a jakość szybko się poprawia przy f/1,4 i przy f/2 wartości są bardzo dobre; nawet jakość brzegowa jest lepsza niż w nieskończoności. Jak na tak superjasny obiektyw osiągi są ponadprzeciętne. Jedyny problem przy pełnym otworze przysłony to poświata wynikająca z aberracji sferycznej. Trzeba pamiętać, że TTArtisan nie ma grupy szybującej, która w niektórych obiektywach optymalizuje korekcję aberracji przy różnych odległościach fotografowania.
Przy pełnym otworze przysłony winietowanie jest spore, ale dotyczy wyłączne samych rogów obrazu, gdzie wynosi około 3 EV. To zjawisko zmniejsza się wraz z przymykaniem obiektywu, ale naprawdę nigdy nie znika.
Jednak już przy f/2 winietowanie o wartości około 2 EV ograniczone do samych rogów nie przeszkadza w odbiorze zdjęć typowych obiektów dla tego typu superjasnej optyki, czyli na przykład portretów lub fotografii roślin. Uniknięcie winietowania na rogach obrazu w przypadku superjasnej optyki jest niezwykle trudne, szczególnie na mającym niewielką średnicę bagnecie M.
Cechą typową superjasnje optyki jest tak zwane winietowanie optyczne, które objawia się zniekształceniem krążków światła, i to tym większym im bliżej krawędzi obrazu znajdują się punktowe źródła światła. Takie zjawisko jest zdumiewające niewielkie w przypadku obiektywu TTArtisan 50 mm f/0,95. Za to w nieostrościach widać pochodzące od soczewki asferycznej cebulowe krążki a przy większym przymknięciu nieostrości przybierają wielokątny kształt od 14-listkowego mechanizmu przysłony, który ma kształt kolisty tylko w okolicach pełnego otworu.
Odporność na duszki i flarę jest powyżej przeciętnej, chociaż z ostrym źródłem światła blisko krawędzi kadru pojawia się sporo artefaktów, w tym tęczowe flary, natomiast obiektyw nie ma przynajmniej wewnętrznych odbić światła. Przy pełnym otworze przysłony widać aberrację komatyczną, która znacznie zmniejsza się już przy przysłonie f/2,8. Obiektyw ma nieco falującej dystorsji poduszkowatej, ale w typowych zastosowaniach nie ma to znaczenia.
Jednym z powodów tworzenia tak superjasnej optyki jest możliwość uzyskania „papierowej” głębi ostrości i rozmycia nieostrości. Jako, że przy jasności f/0,95 trudno oczekiwać idealnej ostrości, kontrastu i korekcji aberracji, przynajmniej możemy oczekiwać, że te niedostatki wynagrodzi nam boke. I w istocie, przy zdjęciach z bliska TTArtisan 50 mm f/0,95 daje w okolicach pełnego otworu przysłony kremowe boke. W odległościach portretowych środek kadru jest dostatecznie ostry i kontrastowy a przejścia tonalne w nieostrościach są płynne i atrakcyjne. Obiektyw wydaje się zoptymalizowany właśnie do pracy w zakresie odległości od 1 do około 3 metrów i zakresie przysłon f/0,95-f/2. Duża soczewka asferyczna w konstrukcji koryguje niektóre aberracja, ale w nieostrościach daje typowy dla maszynowo szlifowanych soczewek asferycznych efekt cebulowych krążków.
Przysłona liczy sobie aż 14 listków, ale listki mają prosty kształt przez co punktowe źródła światła są odwzorowane w postaci krążków jedynie do przysłony f/1,1 a przy dalszym przymykaniu stają się wielokątne. Poprzeczna aberrecja chromatyczna jest bardzo dobrze skorygowana. Jeśli chodzi o podłużną aberrację chromatyczną, przy pełnym otworze przysłony widać zielone otoczki nieostrych punktów światła za płaszczyzną ostrości i fioletowe przed nią, ale aberracja sferyczna łagodzi ten efekt a już przy f/2,8 podłużna aberracja chromatyczna praktycznie znika. Wielką zaletą obiektywu TTArtisan 50 mm f/0,95, szczególnie dla osób używających go na aparatach dalmierzowych jest to, że praktycznie nie występuje w nim przesunięcie ostrości przy przymykaniu przysłony.
Obecnie nie miałem możliwości porównania TTArtisan 50 mm f/0,95 z obiektywem Leica 50 mm f/0,95 Noctilux-M Asph, ale kiedyś ten ostatni testowałem i – podchodząc z ostrożnością do swoich wspomnień z tego testu – mogę powiedzieć, że 13-krotnie droższa Leika na pewno nie jest 13-krotnie lepsza. Ba nawet nie jestem pewien, czy jest naprawdę pod każdym względem lepsza. Ale nie chcę wyciągać pochopnych wniosków bez przeprowadzenia bezpośredniego testu porównawczego.
Podsumowując wyniki testu TTArtisan 50 mm f/0,95, wśród niewątpliwych pozytywów należy wymienić świetną konstrukcję mechaniczną i ergonomię oraz utrzymanie w ryzach gabarytów mimo tak dużej jasności; płynne, atrakcyjne boke czy możliwość dokonania własnej kalibracji. Niezła jest ostrość i kontrast, szczególnie w środku kadru i w „portretowych” odległościach fotografowania, korekcja aberracji chromatycznej i korekcja dystorsji. Z kolei winietowanie jest spore (ale tylko na rogach obrazu), aberracja komatyczna jest dość poważna a ostrość na brzegach odstaje od środka. Wiadomo, że zaprojektowanie tak jasnego obiektywu przy ograniczeniach spowodowanych niewielką średnicą bagnetu Leica M i koniecznością dodania z tyłu obiektywu sprzężenia z dalmierzem nie jest łatwe. Zawsze konstrukcji będą towarzyszyć pewne kompromisy a inżynierowie firmy TTArtisan zaprojektowali swój obiektyw z myślą o pewnych konkretnych zastosowaniach, głównie zdjęciach portretowych. Moim zdaniem przy takim przeznaczeniu optyki, udało im się osiągnąć swój cel. Trzymając się głównie zakresu przysłon f/0,95-f/2 i niewielkich odległości fotografowania uzyskujemy wyważone połączenie dobrej ostrości i kontrastu w środku kadru z pięknymi nieostrościami w tle.
Jarosław Brzeziński
Jarosław Brzeziński, ur. 1962 r., fotograf, malarz i tłumacz z tytułem magistra filologii angielskiej.
Blog pod adresem: https://towarzystwonieustraszonychsoczewek.blogspot.com/
W roku 2005 opublikował książkę “Canon EOS System”.
W latach 1998- 2009 odpowiedzialny w UKIE za tłumaczenia wszystkich dokumentów związanych z akcesją oraz członkostwem Polski w UE.
W latach 1996- 2011 redaktor i autor setek artykułów na temat sprzętu fotograficznego i fotografii dla czołowych miesięczników branżowych.
W latach 1987-1998 pracował jako nauczyciel angielskiego.
W latach 1994-1996 pracował jako freelancing copywriter dla Ogilvy & Mather.
Od 12 lat jest głównym ekspertem ds. tłumaczeń w Centrum Europejskim Natolin.
Od 25 lat pracuje jako zawodowy fotograf ślubny, reklamowy, reklamowy, eventowy, przemysłowy, korporacyjny oraz portrecista, zarówno w studio jak i w terenie.
Od 30 lat pracuje jako tłumacz polsko-angielski oraz angielsko-polski dla czołowych firm i organizacji.